W Żabce wierzą we mnie jak (własna) żona

 

 

 

W drodze do pracy wszedłem do Żabki. Spotkałem tam mojego znajomego z pracy. Gość jest artystą – plastykiem i jako jedyny może oficjalnie, w naszym „zakładowym” bufecie, pić z rana piwo, o godzinie dziewiątej trzydzieści. Wymieniliśmy kilka zdawkowych zdań, po czym dokonałem zakupów – paczka Cameli i kefir to niedużo, a jakże odmiennie. Fajki na zgubę moich płuc, a kefir, ku uciesze jelit. I kiedy przyszło mi do płacenia, pani podała mi taką tyciunią naklejkę z misiem.

– A to co? – zapytałem.

– A to takie coś, co pan sobie naklei, na to tutaj – i podała mi kolorową ulotkę, gdzie były puste miejsca, na bardzo dużo miśków. – Kiedy dokona pan u nas zakupów, za minimum dwanaście złotych, dostanie pan jedną naklejkę, a kiedy wszystkie pola będą pełne, dostanie pan miśka maskotkę!

Spojrzałem na ogrom pustych miejsc i szybko wykalkulowałem, że za wydanego, ponad tysiaka, dostanę miska – maskotkę, za dziesięć złotych.

– Nie dam rady – odpowiedziałem z uśmiechem.

– Da pan radę – odpowiedziała ona.

– Raczej nie dam rady – odpowiedziałem znowu.

– Da pan radę – nie ustępowała i wtedy stała się rzecz niesamowita, bo dziwnym zrządzeniem losu, ani ona, ani ja ustąpić nie zamierzaliśmy.

– Chyba jednak nie dam rady.

– Da pan radę.

– Ale chyba jednak nie dam rady.

– Da pan radę.

– Ale widzi pani ile tu jest tych pół? Nie dam rady…

– Da pan radę… W sklepie zaległa cisza, a inni klienci, w liczbie trzech, w tym mój znajomy z pracy, co to ma dożywotnią dyspensę na browary, zaczęli się z zaciekawieniem przyglądać, zaistniałej sytuacji.

– Ale jednak nie dam rady – kontynuowałem.

– Da pan radę – pani odeszła od kasy i krzątając się po sklepie, odpowiadała mimochodem, pod nosem.

– Nie wydaje mi się. Na pewno nie dam rady.

– Da pan radę.

– A co jak nie dam rady? Nie robię tutaj zbyt często zakupów.

– Da pan radę.

– A wie pani, że żona, czasami też mi mówi: „Kochanie dasz radę! Dasz radę!”, a ja jednak, „czasami” nie daję rady… myślałem, że już nic nie powie, ale wychodząc, usłyszałem stłumioną odpowiedź, zza regału.

– Da pan radę…

Kiedy byłem na zewnątrz pomyślałem, że nie tylko żona wierzy we mnie bezgranicznie. Są także inni ludzie, dla których mogę stanowić przykład niezłomności i niezmordowanego parcia do wyznaczonego celu. W tym przypadku gratisowego miśka za dychę, ale w cenie wydanego tysiaka.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *