Okazało się, że jestem posiadaczem pewnych „oszałamiających” aktywów w PKO Banku Polskim!
Niestety. Okazało się też, że poza posiadaniem dowodu osobistego, prawa jazdy różnych kategorii, w tym kategorii „T” oraz licencji kombajnisty, karty wędkarskiej oraz szeregu innych mniej przydatnych dokumentów, nie jestem szczęśliwym posiadaczem Książeczki Obiegowej, która to jest mi niezbędna do wejścia w posiadanie, wyżej wymienionych „oszałamiających” aktywów, a która mi się gdzieś po prostu zawieruszyła.
Stanąłem wobec tego w obliczu ich uszczuplenia o niebagatelną sumę złotych trzydziestu, na poczet tych okropnych i strasznych opłat z tytułu „umorzenia”. Cóż począć? – pomyślałem – no i napisałem prośbę do samego Pana Dyrektora banku. Teraz pozostaje mi tylko czekać…
Do Dyrektora PKO Banku Polskiego SA Oddział w Xxx…
W związku z otrzymaniem od Państwa pisma z dnia 9 stycznia 2017 roku, w sprawie Książeczki Obiegowej nr xxxxxxxx/xx/xxxxx, którą gdzieś w wirze życiowych perypetii (zmiana stanu cywilnego oraz ojcostwo, które skutkuje na chwile obecną przebywaniem przeze mnie, pod jednym dachem z trzema kobietami!) na przestrzeni tych ostatnich kilkunastu lat zagubiłem, zwracam się z prośbą o zaniechanie pobrania kosztów jej umorzenia. Koszty te, tylko z pozoru nie są duże, bo czymże jest równowartość jednej flaszki wysokoprocentowego napoju o kryształowym kolorze?
Jednak zważywszy na to, że cała suma jaką dysponuję na owej książeczce, ledwie przekracza sto złotych, stanowią one jej jedną trzecią! Co karze nam, a szczególnie mi, spojrzeć na te trzydzieści złotych z zupełnie już innej perspektywy.
Liczę na to, że naginając ciut te straszne przepisy, pozytywnie zaopiniujcie Państwo moją prośbę. W zamian obiecuję solennie, wznieść toast za Państwa zdrowie, wysokoprocentowym napojem o kryształowym kolorze, który zapewne zakupię za „niepotrącenie kosztów umorzenia”…