Ha, ha, ha! Leję w pory… elektryczne!

Żona zaproponowała, no dobra zadecydowała, że będziemy się zdrowo odżywiać (tak jakbyśmy dotąd odżywiali się niezdrowo). A rzeczą najważniejszą w zdrowym odżywianiu jest… no, no… zgadnijcie… Pomyśleliście na pewno o jedzeniu. No way!!! Nic z tych rzeczy!

Rzeczą najważniejszą w zdrowym odżywianiu nie jest jedzenie, a koktajler! Hm… nic wam to nie mówi Panowie? No dobra. To zacznę jeszcze raz.

Rzeczą najważniejszą w zdrowym odżywianiu nie jest jedzenie, a blender kielichowy! Ta – dam! Hm… to też wam nic nie mówi Panowie? To takie „coś” podobne do młynka do kawy, ale z ciut większym zasobnikiem. Do tego zasobnika wkładamy różne zdrowe rzeczy, wszystko to razem miksujemy i wypijamy i wtedy czujemy się zdrowsi! To też wam nic nie mówi Panowie?

Uwaga! „Tera bedzie” wersja dla facetów (Panie nie czytają).

Koktajler vel blender kielichowy to takie urządzenie, które jest podobne do szlifierki kątowej, czyli po naszemu gumówki. Ale! W szlifiereczce trzeba by wyjąć tarczkę tnącą i zastąpić ją szczotką garnkową. No wiecie. To taki „druciak”, którym można czyścić zardzewiałe felgi stalowe. Na przykład taki:

szczotka garnkowaI teraz tak. Gdyby włożyć tę szczotkę garnkową do co najmniej litrowego słoika od ogórków, tak żeby drut falisty był w miejscu gwintu, a do tego słoika wcześniej włożyć warzywa i owoce i to wszystko odwrócić do góry dnem i podkręcić obrociki na maksa, to właśnie to jest koktajler! No to Panowie już wiedzą.

Ale idźmy dalej…

camry agd 2Ponieważ nie dysponujemy koktajlerem, żona wyznaczyła mi zadanie jego zakupu. Zacząłem od przeglądania ofert w internecie i natknąłem się na rzeczy niesamowite. Rzeczy o których istnieniu dotychczas nie miałem pojęcia. A więc: czekoladowe fontanny, toalety przenośne, wagi do bagażu (ciekawe czy różnią się od normalnych) czyściki ultradźwiękowe, cyrkulatory (Boże co to jest?) termoloki, kombiwary oraz wiele, wiele innych dziwnych rzeczy z których dwie: elektryczne buty i frezarki do pięt przykuły moją uwagę.

 

I kiedy już w myślach nabyłem wszystkie te tajemnicze rzeczy oraz oczywiście koktajler, czyli blender kielichowy (Panowie wiadomo, to taka jakby szlifiereczka kątowa) moja rozmowa, po rozpoczęciu „nowego” zdrowszego życia mogłaby przebiegać z żoną w sposób następujący:

– Misiu! Zblendowałam dla nas w koktajlerze zdrowiutki i pyszniutki koktajl ze szpinaku, marchewki, pomarańczy, selera, pietruszki i kiwi. Przyjdziesz?

– „Momęcik” kochaniutka! Siedzę właśnie na toalecie przenośnej w kąciku naszej sypialni, ponieważ przepędziło mnie solidnie po wczorajszym zdrowiuteńkim koktajlu jogurtowo – bananowo – porowym z dodatkiem pędów bambusa, że ledwie zdążyłem pory opuścić. Wyfrezuję sobie jeszcze tylko pięty przy pomocy frezarki do pięt, zakładam elektryczny but i już w te pędy śmigam, to znaczy hopsasam do ciebie kochana!

– Misiu – Pysiu! Nie wierzę! Przyhopsasasz do mnie w elektrycznym bucie z wyfrezowanymi piętami? To ja chyba założę termoloki i podłączę cyrkulator!!!

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *