Archiwum autora: root_0mv55kga

Dlaczego facet drapie się po jajach?

 

Facet, jaja i drapanie

dlaczego facet dapie się po jajachOdpowiem krótko i zwięźle – bo myśli! A przynajmniej tak mu się zdaje. Faceci drapali się po jajach w czasach, gdy ganiali za mamutem (choć wtedy jeszcze nie byli facetami), drapią się dzisiaj w łazience i będą się drapać w przyszłości, wchodząc do teleportera. Tak to już widocznie jest, że co najmniej połowa inteligencji faceta, jest w „główce” i facet myśląc, czy zastanawiając się, drapie się po prostu po jajach, albo po głowie.
– Walnąć tego mamuta z kamlota, czy też podciąć mu tętnicę włócznią? – zastanawiał się człowiek pierwotny, drapiąc się po jajach.
– Co mam jej odpowiedzieć, jak zapyta, co ma włożyć na te chrzciny w przyszłą niedzielę? – zastanawiasz się z rana, drapiąc się po jajach i w końcu.
– Jak „wysiądę” z tego teleportera w Miami, to będę w stu procentach istotą ludzką, czy też napatoczy się jakaś zabłąkana mucha i przed konsumpcją, będę puszczał pawia na jedzenie? – będzie drapał się zafrasowany facet po jajach, w przyszłym stuleciu.
Bo oto żona zadaje ci niby proste pytanie pytanie – Kochanie! W czym lepiej wyglądam? – Ha! Niby proste? Wcale nie, bo to pytanie podchwytliwe i jakbyś nie odpowiedział, będzie źle. Powiesz jej „Lepiej w tym” to od razu będzie – A co w tamtym źle?!! – a jak odpowiesz, że „W tamtym lepiej”, to spodziewaj się – A dlaczego w tamtym lepiej, a w tym gorzej? – Stoisz wtedy, drapiąc się na zmianę, a to po głowie, a to po jajach, a to po jajach, a to po głowie, pobudzając tym samym dwa ośrodki myślowe (w przeciwieństwie do kobiet, który mają tylko jeden) w twoim organizmie. Głowa komentuje krótko – O ku*wa nie wiem! – ale za to główka pracuje, podszeptując cichuteńko – Stary, jak powiesz, że „nic nie wiesz”, to z wieczornego seksu nici. A skórkę na moim łebku, przydałoby się i wymasować i nawilżyć. – Koniec, końców wiesz już co powiedzieć i odpowiadasz – Kochanie! W obu kreacjach wyglądasz zajebiście! – i wtedy masz już spokój przez resztę dnia, a wieczorem smaczny torcik, pod kołderką do schrupania. Słowem – i główka syta i głowa cała…

Występuje jeszcze bezmyślne drapanie po jajach

Jest to drapanie, które nie ma na celu pobudzenie czegokolwiek i facet z równym powodzeniem wykonuje je z rana, przed lustrem w toalecie, jak i w centrum handlowym, na oczach innych. Ot, drapie się i koniec. Robi tak, odruchowo, bo przypomniał sobie, że kiedyś go zaswędziało, albo że kiedyś się nad czymś zastanawiał. Czynność ta wtedy, jest czynnością równie mechaniczną i bezwarunkową, jak wydłubywanie baboli z nosa, na czerwonym świetle, czy w korku, bo choćby dłubał wcześniej i przez całą godzinę, to na „czerwonym” zawsze coś tam znajdzie, ukula i wyrzuci przez okno, czy na dywanik.

Pomijam oczywiście sytuację, gdy ktoś drapie się po jajach, bo ma mendy. To już jest wyższa konieczność i wtedy, obojętnie czy myśli, czy udaje, że myśli, lub po prostu, nie myśli (co z reguły ma w zwyczaju), drapać się musi.

Jedyną z form „bezmyślnego” drapania, jest „mizianie” po jajach

Nie jest ono równie energiczne, jak powyższe drapanie, a raczej powolne, robione tak od niechcenia. Facet wykonuje je w pozycji półleżącej na kanapie, oglądając w telewizji na przykład Ala Bundy’ego, który w tym samym czasie, również może siedzieć na kanapie i miziać się po jajach.
Tak więc drogie czytelniczki, jeśli przyłapiecie swojego faceta z zanurzoną ręką w portkach, nawet między regałami w markecie, to miejcie wyrozumiałość, bo oznacza to, że „on wtedy myśli” i dokonując strategicznych decyzji (Vizir, czy Persil, Łaciate, czy Łowickie, a raczej obstawiałbym – Jack Daniels zero siedem za sześćdziesiąt trzy, dziewięćdziesiąt, czy Ballantine’s, litr za osiem dych), wybierze oferty najbardziej korzystne dla waszego gospodarstwa domowego!

Z ostatniej chwili: Brawurowa akcja policji!!!

Jak czytamy na Onecie: Brawurowa akcja policji! Olsztyńscy policjanci zatrzymali mężczyznę, który odebrał od kuriera 8 kilogramów marihuany. Dostawca narkotyków zdołał uciec… Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby nie była „brawurowa “, a ino „normalna“, ot taka „najzwyklejsza“??? Pewnikiem dyla dałby i dostawca i odbiorca…

Z ostatniej chwili: Iran

Dzisiaj nastąpiła próba złagodzenia napięć na linii Iran – USA. Rękę jako pierwsza wyciągnęła Islamska Republika Iranu, wyprowadzając swoje okręty wojenne z Kanału Sueskiego, na Morze Śródziemne z (jak to określił głównodowodzący admirał Habibollah Sajjari) misją niesienia pokoju i przyjaźni krajom regionu. Tego gestu przyjaźni nie zrozumieli jednak Izraelczycy, którzy z niewiadomych przyczyn postawili swoją marynarkę wojenną w stan pełnej gotowości…

e – życie

Wyleciał na mnie z pyskiem, już od samych automatycznych drzwi, omal nie taranując w przejściu klienta.

– Oszalał pan! Z papierosem tutaj?! Na stacji w ogóle palić nie wolno, a pan przy dystrybutorze?! I to w czasie tankowania?! Chce pan nas wszystkich w powietrze wysadzić?! Co… ?! – zajrzał przez przednią szybę do samochodu i jak to mówią „kopara mu opadła” – a pan jeszcze z dziećmi??? z żoną??? z rodziną?! Gaś pan szybko tego peta! Bo pana gaśnicą potraktuję! I to po całości! A ochrona pana skuje… to znaczy założą panu taką plastikową opaskę na nadgarstki. Boli jak cholera, bo kiedyś jak z nimi popiliśmy, to jednemu z nich odpierdoliło, „kukły” dostał i za kaburę się zaczął chwytać. To go skuli, to znaczy splastikowali i jęczał w kiblu, że „boli, boli…” No więc gaś pan! Ale mi zaraz!

Wziąłem spokojnie macha nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Popatrzyłem w dal, przed siebie, na łąki, drzewa, przyrodę ogólnie. Ładnie się zazieleniło, od kilku dni było naprawdę ciepło i ten wiosenny pęd do życia…

– Dawaj ją! – krzyknął w stronę biegnącego z gaśnicą ochroniarza. – To jakiś wariat! Chce nas wysadzić. Pali fajkę w czasie tankowania, a w samochodzie siedzi żona z dziećmi! Normalnie go całego centralnie popsikam, jak nie spetuje! A ty go splastikujesz plastikowym opaskami i zaś do kibla z nim, jak z tym waszym kumplem… he he… i dzwoń po interwencję! No to teraz będzie miał!

… i ten wiosenny pęd do życia czuć było wszędzie. Także w alkowie. Wracaliśmy do domu. Została nam jeszcze godzinka jazdy. Położymy dzieci spać, zjemy kolację przy świecach, a później…

– Gasisz ku*wa tego peta, czy nie?! – gościu stał, celując we mnie wielką i czarną dyszą od gaśnicy, a ochroniarz chwycił za wiadro, które stało obok z gumką do mycia szyb i trzymał je teraz w pozycji „bojowej”, gotowy w każdej chwili lunąć na mnie wodą.

… a później pofiglujemy sobie w alkowie. Zrobię z nią wszystko co tylko zechcę… ona to lubi…

Wziąłem jeszcze jednego „macha” i wolno odwracając głowę wypuściłem dymek prosto w ich rozdziawione gęby, po czym powiedziałem spokojnym, opanowanym tonem.

– To nie jest normalny papieros tylko e-papieros, a w samochodzie, siedzą e–dzieci z e-żoną, czyli e-rodzina, a e-samochód nie wymaga tankowania, bo jest na baterię, a tankuję go na niby, tylko ot tak, żeby bardziej prawdziwie było… że niby tankuję, żeby nie odstawać od was, prostaczków, żyjących jak robaczki w tym waszym „realu” – zaniemówili obaj. Stali tak w bezruchu z gaśnicą i wiadrem. Chyba nawet nie zrozumieli co do nich powiedziałem.

Jeden w końcu pochylił się i zerknął przez boczne okno na siedzącą nieruchomo moją e-żonę. Przypatrywał jej się z bliska, wciąż nie dowierzając. Próbował nawet wyczuć, jej nieistniejący oddech, dopóki nie wymacałem w kieszeni mojego wielofunkcyjnego pilota uruchamiając wcześniej zaprogramowany skrót. Boczna szyba uchyliła się, zjeżdżając do samego dołu, wtedy on jeszcze bardziej przybliżył się do niej, myśląc, że chce mu coś powiedzieć. Nagle e -żona w ułamku sekundy odwróciła głowę w jego stronę i otwierając szeroko usta, wydała z siebie przeraźliwie wysoki, dysonansowy pisk o natężeniu stu pięćdziesięciu decybeli, jednocześnie wywalając gałki oczne na wierzch i strosząc fryzurę, aż do samej podsufitki, niczym przestraszony kot. Język (ach ten język…) wyleciał z niej jak z katapulty i przyssawszy się do jego czoła, z wielką siłą przyciągnął nieszczęśnika ku niej. Przez ten ułamek sekundy, kiedy jego twarz przybliżała się do jej twarzy, mógł zaobserwować narastające poruszenie moich e–dzieci, na tylnej kanapie oraz jej ucho dyndające na kabelku, bo chyba „coś” się obluzowało. Wydał z siebie stłumiony jęk, po czym omdlawszy osunął się na ziemię. W tym samym czasie również tylna szyba zjechała prawie do samego dołu (nawet kurwa w tym jebanym e – samochodzie nie dopracowali tego szczegółu) i moje e–dzieci, wyciągając przezeń swoje rączki, na długość około trzech metrów i piszcząc niemiłosiernie, chciały dobrać się do ochroniarza. Biedak puścił wiadro i rzucił się przed siebie, ginąc gdzieś w pobliskich zaroślach. Pyknąłem jeszcze kilka e – dymków.

Pomyślałem, że czas już ruszyć w dalszą drogę. Położyć e–dzieci spać (znaczy baterie im wyłączyć), obejrzeć jakiś e-film, walnąć kielicha dobrej e–whiskey, a później pobaraszkować do utraty tchu z e–żoną. Dzisiaj może to ona przejmie pałeczkę (trzeba baterię podkręcić)? Te wysokie, dysonansowe dźwięki i ten wywalony jęzor, zadziałały na mnie dziwnie pobudzająco… Ucho na razie też bym tak zostawił…

ACTA

W związku z prawdopodobnym podpisaniem przez Polskę umowy handlowej ACTA apeluję do Wielce Szanownych Czytelników (w skrócie: WSzCz) mojej strony www.berbela.com o możliwe jak najszybsze zapomnienie, tego co tutaj przeczytali. Przechowywanie (bez uiszczenia stosownych opłat) moich tekstów, na wszelakich nośnikach danych, włącznie z pamięcią osobistą, rozpowszechnianie, włącznie z opowiedzeniem kumplowi przy fajce w kiblu, będzie surowo ścigane przez odpowiednie organa, a dokładniej organy Czarnego Józka Plecownika, co to zerżnie wszystko bez kozery, bez względu na płeć i rasę, a może i gatunek. Z drugiej jednak strony precyzyjne zastosowanie się, WszCz – ów, do powyższego apelu, będzie skutkowało tym, że wnet powinni o nim zapomnieć, a zatem, ponieważ, to tak jakby go nie przeczytali, czyli jakby go nie było, więc w sumie nic nie napisałem, a to co wydaje się WszCz – om, że widzą, tego nie ma.