Archiwum autora: root_0mv55kga

Inne ludzie!!!

Dialog pomiędzy córką bassoonera – niecałe trzy lata – a żoną bassoonera.

 

– Łaaaa!!!

– Och duchu. Nie zjedz mnie proszę!

– Łaaaa, nie zjem cię!!! Zjem inne ludzie!!!

– Których ludzi? Babcię zjesz?

– Nieee!!!

– Dziadka?

– Nieee!!!

– Tatę?

– Nieee!!!

– A kogo?

– Gołębie!!!

Z ostatniej chwili: Redzikowo

Do wsi Redzikowo przybył z oficjalną wizytą ambasador USA. Przekonywał, że elementy tarczy antyrakietowej nie zagrożą okolicznym mieszkańcom. Jako gest dobrej woli przywiózł prezenty w postaci paczki fajek oraz zgrzewki browarów, co wzbudziło powszechny aplauz wśród męskiej części zgromadzonej na sali.

 

Do wsi Redzikowo przybył z oficjalną wizytą ambasador Rosji. Przekonywał do umieszczenia we wsi baterii moździerzy. Wpłynie to na celność bombardowania amerykańskiej bazy i nie zagrozi okolicznym mieszkańcom. Jako gest dobrej woli przywiózł prezenty w postaci torebki machorki oraz kanki spirytusu, co wzbudziło powszechny aplauz wśród męskiej części zgromadzonej na sali.

 

 

Do wsi Redzikowo przybył z oficjalną wizytą ambasador Chińskiej Republiki Ludowej. Zachęcał i przekonywał mieszkańców do przyszłych inwestycji Państwa Środka w postaci składowiska odpadów radioaktywnych, zakładu neutralizacji broni chemicznej i bakteriologicznej oraz spalarni padłego na ptasią grypę ptactwa z całego rejonu Azji. Jako gest dobrej woli przywiózł prezenty w postaci chińskich trampek oraz białych tiszertów, co wzbudziło powszechny aplauz wśród wszystkich mieszkańców zgromadzonych na sali.

 

Do wsi Redzikowo dojechał w końcu pekaesem Czarny Józek Plecownik. Nic nie zaproponował ale powiedział, że może wszystkich zerżnąć bez kozery, co wzbudziło powszechny aplauz żeńskiej części zgromadzonej na sali oraz jednego krypto geja.


 

 

Siedemnasta rano

Józek z Mietasem siedzieli pod mostem. Siedemnaste wino o siedemnastej rano nastrajało Józka filozoficznie. Patrzyli w przepływającą wodę, dniało. Zaczynały wesoło śpiewać wróble kontynuując ostatki melancholijnych arii słowików.

Czy kobiety zazdrosne o mężczyzn to te bardziej kochające, czy też te,

które znając swą słabość do zdrady, zdradzając, poprzez swoją zazdrość,

starają się zdradzonymi nie być? – pomyślał Józek.

– Tej ku*wa, Mietas! Słuchaj no, słuchaj! – wybełkotał tarmosząc przysypiającego Mietka za kurtkę.

– Co jest?!! Co jest ku*wa?!! Co jest? – odpowiedział.

– Słuchaj mnie, ku*wa, Mietas! Słuchaj! Czy kooobiety, ku*waaa, zazzzdrosne o mężczyzn to te, ku*waaa, bardziej kochające, ku*waaa, czy też te, które znając swą słabość, ku*wa, do zdrady, zdradzając ku*wa, poprzez swoją, ku*wa zazdrość, starają się zdradzonymi, ku*wa, nie być…, Mietas? – Józek spojrzał szczerze i wylewnie swoimi smutnymi oczętami w smutne oczy Mietka.

– Ale, ku*wa, o so chodzi, Józek?!! O so chodzi?!! – obruszył się niespodziewanie Mietas.

– Słuchaj mnie, Mieciu! Słuchaj uważnie! Se ku*wa tak pomyślałem, że kooobiety, ku*waaa, zazzzdrosne o mężczyzn to te, ku*waaa, bardziej kochające, ku*waaa, czy też te, które znając swą słabość, ku*wa, do zdrady, zdradzając ku*wa, poprzez swoją, ku*wa zazdrość, starają się zdradzonymi, ku*wa, nie być… Jak myślisz, Mieciu ?!! – a łza zrosiła lico Józka. – Jak to ku*wa jest?

– Ale Józek, o so chodzi, ku*wa?!! Baby to chu*je! Nie płacz Józiu! Nie płacz! – Mietas wysilił wszystkie zwoje mózgowe i powtórzył po Józku. – Znaczy się jeśli kooobieta, ku*waaa – znaczy się nie ku*wa, ino na ten przykład jakaś ku*wa żona, jest zazdrosna o mężczyznę to jest, ku*waaa, bardziej kochająca, czy też, znając swą słabość, ku*wa, do zdrady, zdradzając ku*wa, poprzez swoją, ku*wa zazdrość, stara się zdradzoną, ku*wa, nie być…

– Tak Mieciu!!! Tak!!! O to mnie się rozchodzi!!! Jak to ku*wa z nimi jest?!! – ucieszył się smutny Józek z faktu zrozumienia tej skomplikowanej kwestii przez Mietasa.

Mieciu zamyślił się, pociągnął łyk prostego wina, spojrzał w czasoprzestrzeń i odwracając się z stronę zmarszczonej mordy Józka, powiedział szczerze jak na pierwszej spowiedzi:

– Ku*wa, nie wiem stary, nie wiem… na pohybel wszystkim…

Z ostatniej chwili: czarna dziura

Czesław leżał w wyrku popijając browarka. Fizyka interesowała go o tyle, o ile prawo powszechnego ciążenia, wspomagane przez duże ilości wypitych spirytualiów, wymiatało go z filcy od czasu do czasu. Ale relacja na żywo z jakiegoś laboratorium pod Genewą, wciągnęła go doprawdy bezgranicznie, jak ongiś alkohol. Akcelerator osiągnął pełną moc i wtedy zaczęło się… czarna dziura zaczęła pochłaniać łysy łeb Czesława. „Już po mnie” – pomyślał, „plotki o antymaterii okazały się prawdziwe – pochłonie Ziemię, a może i cały Układ Słoneczny… i moje wędziska też!” – ogarnął go smutek – „nie pojadę już więcej na ryby… ryby.. ryby.” Zapach ryb wyrwał z transu Czesława, a wielka murzynka za 1$/h właśnie właziła na niego bez kozery, poczynając od głowy…

Ozon na gazon

Kiedy napierdziałeś w swoim samochodzie w czasie długich, samotnych podróży, jak prawdziwy drajwer, a aromat wewnątrz, na bazie wojskowej grochówki i świerzonki, stał się nie do zniesienia, możesz za ozonować swoje auto. Ale dam ci radę: ozon na gazon Ci nie pomoże.

Możesz spróbować zabić jeden zapach drugim. W myśl zasady mojego kumpla „ból zabija ból” (kiedy bolał go ząb, to katował się piąchą po udzie) wypróbuj „smród zabija smród”. Rozlej na przykład na tylnej kanapie słuszną puszkę jakiegoś rozpuszczalnika ftalowego czy nitro. Powinno pomóc, a i podróż będziesz miał umiloną przez różnego rodzaju wizje i zwidy. Może nawet spotkasz Jezusa?

Albo spraw sobie kilkanaście tchórzofretek i wpuść je do wnętrza luzem, niech sobie wesoło pobaraszkują, to będzie ich nowy dom. Gdy będziesz wsiadał do środka powitają Cię radośnie (wraz ze specyficznym aromatem piżma) uprzyjemniając podróż, a w dalekich zimowych trasach, kiedy zmorzy Cię sen i będziesz chciał się skimnąć, ogrzeją twe ciało własnymi ciałami – dodatkowo zaoszczędzisz na paliwie.

Możesz również wozić, niby na „stopa”, jakiegoś żula z dworca kolejowego – będzie na kogo zwalić. Oczywiście wozić go będziesz na okrągło. On również może zamieszkać w twoim aucie, o ile tchórzofretki nie będą miały nic przeciwko niemu. Ale znając charakter tych miłych i przesympatycznych stworzeń, zapewne zaprzyjaźnią się z nim, tworząc we wnętrzu twojego samochodu wesołą kompanię. Znajomych powiadomisz po pierwszym sztachu tego sztynku – jeszcze zanim zaczną łzawić im oczy – że właśnie wziąłeś na stopa tego gościa i koniec. Na pewno wysiądą przed nim, w to nie wątpię, a i samochodu z żulem w środku raczej Ci nie zjumią – dodatkowo możesz zaoszczędzić na Auto Casco. Ozon na gazon Ci nie pomoże…

Ja osobiście obstawiałbym jednak, za jaraniem wewnątrz i to przy zamkniętych oknach chińskich ćmików sporządzonych z pakuł, kłaków, trocin i słomy z lekką domieszką tytoniu. Wysoka zawartość formaldehydu i cyjanowodoru oraz innych wysoko aromatycznych związków, z pewnością zatuszuje twoje wieloletnie po grochówkowe pierdy.

Jest jeszcze inna opcja. A mianowicie zmiana diety z grochówkowo – świerzonkowej – czyli kwintesencji diety prawdziwego drajwera – na jogurtowo – owocową. Bąki staną się wówczas lekkie i zwiewne, jak i sama dieta. Ale czy jesteś w stanie poświęcić kilku pokoleniowe nawyki dietetyczne oraz przyjemność pierdnięcia sobie ze całych sił, w czasie długich samotnych podróży, na rzecz wątpliwych walorów diety jogurtowo – owocowej?

A więc pamiętaj: ozon na gazon Ci nie pomoże…