Telefon bezprzewodowy – historia pewnej reklamacji…
Przesyłam z powrotem Państwu, ten oto telefon, ponieważ doszło z mojej strony (i ową przyjmuję solidnie na klatę) do poważnej pomyłki!
Grozi mi przez to prawdopodobna eksmisja z domu, gdzie egzekutorem będzie żona, a jest to możliwe, ponieważ wniosła go ona w nasz związek, jak to mawiają „w wianie“.
Ale od początku
Zakupiłem poprzez internet telefon Siemens Gigaset AS200, przesyłka doszła w try miga, czyli w przeciągu dwudziestu czterech godzin, od wykonania przelewu. Telefon zakupiliśmy, ponieważ poprzedni nadawał się już tylko do stania na bazie, a i tam nie wyglądał za dobrze. Prowadzenie jakiejkolwiek rozmowy, trwającej więcej niż dwadzieścia sekund, było nie lada ryzykiem. Nie powiem, czasami, jak w przypadku telefonicznych komiwojażerów, zaproszenia na pokaz, czy mamy mojej żony, nagłe urwanie połączenia, w pół zdania, przydawało się, jednak kiedy zadzwonił mój serdeczny przyjaciel i umawialiśmy się na wódkę, nie było to już tak przyjemne. Tak więc, dostawszy odpowiednie dyrektywy od współmałżonki (kiedy kupisz ten cholerny telefon?!!), pogooglałem i wybrałem ofertę najkorzystniejszą, czyli Państwa.
Przesyłkę otrzymałem na następny dzień i kiedy, wraz z żoną rozpakowałem ją, zadała ona bardzo rzeczowe, a jak dalej się okazało, całkowicie pogrążające mnie, pytanie, patrząc na słuchawkę – Gdzie, kochanie, włącza się w tym telefonie tryb głośnomówiący, bo nie widzę tej charakterystycznej słuchaweczki???“.
– Kochanie, na pewno gdzieś tu musi być… przecież niemożliwym jest, aby produkowali obecnie telefon, bez trybu głośnomówiącego? Mamy dwudziesty pierwszy wiek, umarł już nawet pierwszy człowiek, który stanął na księżycu – odpowiedziałem i zabrałem się za wertowanie instrukcji obsługi. Kątem oka zauważyłem jednak zniecierpliwienie i te charakterystyczne groźne zmarszczenie, nad linią brwi u kobiety. Długo szukać nie musiałem, gdyż już na pierwszej stronie dowiedziałem się, że tryb głośnomówiący dostępny jest, ale w modelu AS300.
Najbardziej spolegliwym tonem poinformowałem żonę, co wyczytałem w instrukcji
– Kochanie, hmm… on chyba nie posiada tej funkcji…
– Co? Pięknie! Pięknie! To jak ja będę teraz rozmawiała z Anią (jej serdeczna przyjaciółka, razem „za panny“ robiły pół litra i jeszcze szły na piwo) i gotowała obiad bez głośnika?! – bo musicie Państwo wiedzieć, że żona gotuje dobrze, używając do tego dwóch rąk! Ciężko przecież kroić marchewkę, czy obierać ziemniaki ręką jedną. Przekonała mnie. Fakt, jedną ręką można sobie, co najwyżej, podłubać w nosie, albo rzucić kamieniem. Nie zaogniając sytuacji, powiedziałem bez przekonania, że na pewno można telefon wymienić na inny, z trybem głośnomówiącym.
Pozostawiam w Państwa gestii, przyszłość mojego pożycia małżeńskiego, mojej rodziny, dzieci, mając nadzieję, że pomimo, że paczkę rozpakowałem, zgodzicie się na wymianę tego telefonu, na inny z trybem głośnomówiącym.
P.S. Po tym liście telefon został wymieniony przywódcy Dziennych Wilczurów (to ten miszczu po prawej), jak to mówią, w try miga.