Ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce Pana Sergeya Andreeva.
Jako przywódca nowo powstałego gangu motorowerowego Dzienne Wilczury, zwracam się z uprzejmą prośbą o możliwość wjazdu na teren Federacji Rosyjskiej oraz uczestniczenie dziewiątego maja bieżącego roku na defiladzie wojskowej w Moskwie z okazji 70 – lecia zakończenia II wojny światowej. Chciałbym uświetnić tę ważną dla narodu rosyjskiego uroczystość naszą obecnością oraz przejazdem przed Trybuną Honorową grupą około czterdziestu motorowerów.
Widziałbym to tak, że zaraz po przemarszu różnych rodzajów wojsk, wcisnęlibyśmy się gdzieś pomiędzy kolumny wojsk zmechanizowanych. Dajmy na to, pomiędzy transportery opancerzone i czołgi, ale koniecznie jeszcze przed ciężarówkami z rakietami krótkiego i średniego zasięgu i międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi (jazda na motorowerze o pojemności 50 cm³ z rakietą balistyczną wycelowaną w plecy nie byłaby zbyt komfortowa). W dłoniach dzierżylibyśmy oczywiście szturmówki.
Byłbym też bardzo rad gdyby w dawnym Kraju Rad (i tutaj następuje gra słów: byłbym rad w Kraju Rad… he he) na trasie naszego przejazdu (Warszawa – Brześć – Baranowicze – Mińsk – Orsza – Smoleńsk – Moskwa) stali ludzie i machali do nas chorągiewkami, ewentualnie rzucali pod koła czerwone goździki. Wiemy też, że Rosja jest w posiadaniu techniki rozpędzania chmur deszczowych, więc gdyby zaistniała takowa możliwość bylibyśmy bardzo zobowiązani, żeby je rozpędzić. (Jazda ponad tysiąc dwieście kilometrów, na motorowerze, w deszczu byłaby, aż nadto wyczerpująca, a chcielibyśmy na Placu Czerwony wyglądać świeżo)
Zamierzamy wyjechać dwie doby wcześniej, to jest siódmego maja, robiąc zapas na ewentualne postoje i ewentualne (odpukać!) zdarzenia losowe, jadąc tylko za dnia z przyczyn oczywistych (Dzienne Wilczury). Mapa Google pokazuje aktualny czas przejazdu trzynaście godzin i czterdzieści sześć minut, tak że bez problemu z rana powinniśmy się pojawić w okolicach Kremla opodal Placu Czerwonego.
Ponieważ będziemy zdrożeni, bylibyśmy bardzo kontenci z możliwości spożycia skromnego posiłku w postaci gorącej herbaty i kruchych ciasteczek (najlepiej maślanych) wespół Panem Prezydentem Władimirem Władimirowiczem Putinem. W tej materii liczylibyśmy na wstawiennictwo Jego Ekscelencji.
P.S. Pozostają oczywiście do omówienia delikatne kwestie techniczne:
– kto, gdzie i o której godzinie wyda nam „na stan” szturmówki,
– w jakich godzinach i w jakich miejscach samoloty mają zasiewać chmury jodkiem srebra abyśmy nie zmokli i…
– czy nasze motorowery będą w stanie dostosować prędkość (przypominam pojemność 50cm³) do samochodów ciężarowych jadących za nami z rakietami krótkiego i średniego zasięgu oraz z międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi?
Przywódca Dziennych Wilczurów profesor doktor Rafał Wilczur.
Pingback: Telefon bezprzewodowy - historia pewnej reklamacji
Pingback: Ja, Wurst Ambasador